środa, 14 września 2016

Skąd biorą się terroryści?

zdjecie: "La Repubblica"

 "Skąd biorą się terroryści?” - zapytuje się genialny komik włoski, Maurizio Crozza. „Czy w namiotach na pustyni przychodzą na świat dzieci wkurzone, brodate i z karabinem w ręku?”. Nie, nie! Wystarczy posłuchać tego, co mówiła Sekterarz Stanu Hillary Clinton przed komisją parlamentarną odnośnie sytuacji w Azji środkowej: kiedy Związek Radziecki wkroczył do Afganistanu, Ameryka z Reaganem na czele za wszelką cenę chiała uniknąć, by przeciwnik umocnił się w tym rejonie świata i wyposażyła do bitwy wojska pakistańskie oraz żołnierzy z innych krajów muzułmańskich. Gdy problem został „rozwiązany”, uzbrojone i zaminowane państwa, pełne „robactwa” (czy „owadów”, jak mówi Clinton), zostały pozostawione samym sobie i stały się zarzewiem aktualnej światowej pożogi. Nie tylko Clinton wygłosiła to swoiste mea culpa, w ślad za nią poszedł Tony Blair, mówiąc: „Przepraszam za wojnę w Iraku, przyczyniła się do narodzin ISIS”.

„Czyli, jakby to było?” - zapytuje Crozza - „Jak to zrobiliście? Stworzyliście problem, który wybuchł wam w rękach. żeby go rozwiązać, stworzyliście kolejny, jeszcze większy? A potem następny, kolosalny? By odkleić gumę do żucia z podeszwy, najpierw wdeptujecie w psie g...no, potem czyścicie buta na kanapie, potem podpalacie kanapę, a potem bombardujecie strażaków? Po całej tej akcji macie nadal gumę i podeszwie i strzelacie sobie w nogę, ale w tę drugą? I dokonujecie tego dzieła pod dyktando intelligence (amerykański wywiad, przyp. tłumaczki).

Dziś Holland oznajmia: „Wybuchła wojna”. Czy jesteśmy pewni, że ten człowiek ma nami kierować?” - zapytuje Crozza - „Ja czułbym się bezpieczniejszy w nocy, na motorze bez świateł kierowanym przez Steve Wondera. Chociaż Holland ma i swoje racje: bez wątpienia wojsko islamskie uzbrojone jest po zęby. Nie mówi nam tego wywiad, ale bilanse naszych firm. „Włochy eksportują do krajów islamskich broń za 2,5 mld euro” (tytuł z gazety). Wspierające ISIS Arabia Saudyjska i Emiraty Arabskie kupują broń z Włoch, Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii, Chin i Rosji: krajów członkowskich Rady Bezpieczeństwa ONZ...

Sytuacja jest niewątpliwie skomplikowana.” - kontynuuje Crozza - „Jedyna osoba, której byłbym skłonny przyznać rację, to Ojciec święty Franciszek. Zapałałem do niego sympatią już wówczas, gdy poszedł do optyka (kilka dni po wyborze na Stolicę Piotrową Bergoglio udał się fiatem do swego optyka w Rzymie i prosił o oprawkę po rozsądnej cenie, bo nie chciał za dużo wydać, przyp. tłumaczki). „Przeklęci ci wszyscy, którzy działają na rzecz wojny i broni” - grzmi Franciszek. Jak nigdy dotąd, głowa Kościoła Katolickiego jest punktem odniesienia dla całego świata. Ojciec święty w jednym zdaniu zakasował i terrorystów, i tych, którzy ich zbroją.

A propos, ile kosztuje wojna? Trudno to sobie wyobrazić. Jeden dzień wojny w Afganistanie kosztuje 200 milionów euro. Za taką sumę można by wybudować dziesięć szpitali. Jesteśmy w Afganistanie od piętnastu lat, spróbujmy policzyć... poziom służby zdrowia w Afganistanie mógłby być dzisiaj tak wysoki, że mediolańska śmietanka towarzyska na operację wyrostka robaczkowego latałaby do Kabulu...

Gino Strada, założyciel Emergency (to włoskie stowarzszenie niezależne i neutralne, niosące pomoc ofiarom wojen, min. oraz biedy, przyp. tłumaczki) od dawna twierdzi, że falę przemocy można przerwać: wystaczy jej nie stosować.”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz