zdjecie: "La Repubblica" |
"Skąd
biorą się terroryści?” - zapytuje się genialny komik włoski,
Maurizio Crozza. „Czy w namiotach na pustyni przychodzą na świat
dzieci wkurzone, brodate i z karabinem w ręku?”. Nie, nie!
Wystarczy posłuchać tego, co mówiła Sekterarz Stanu Hillary
Clinton przed komisją parlamentarną odnośnie sytuacji w Azji
środkowej: kiedy
Związek Radziecki wkroczył do Afganistanu, Ameryka z Reaganem na
czele za wszelką cenę chiała uniknąć, by przeciwnik umocnił się
w tym rejonie świata i wyposażyła do bitwy wojska pakistańskie
oraz żołnierzy z innych krajów muzułmańskich. Gdy problem został
„rozwiązany”, uzbrojone i zaminowane państwa, pełne „robactwa”
(czy „owadów”, jak mówi Clinton), zostały pozostawione samym
sobie i stały się zarzewiem aktualnej światowej pożogi. Nie
tylko Clinton wygłosiła to swoiste mea
culpa, w ślad za nią poszedł Tony
Blair, mówiąc: „Przepraszam za wojnę w Iraku, przyczyniła się
do narodzin ISIS”.
„Czyli,
jakby to było?” - zapytuje Crozza - „Jak to zrobiliście?
Stworzyliście problem, który wybuchł wam w rękach.
żeby go
rozwiązać, stworzyliście kolejny, jeszcze większy? A potem
następny, kolosalny? By odkleić gumę do żucia z podeszwy,
najpierw wdeptujecie w psie g...no, potem czyścicie buta na kanapie,
potem podpalacie kanapę, a potem bombardujecie strażaków? Po całej
tej akcji macie nadal gumę i podeszwie i strzelacie sobie w nogę,
ale w tę drugą? I dokonujecie tego dzieła pod dyktando
intelligence (amerykański
wywiad, przyp. tłumaczki).
Dziś
Holland oznajmia: „Wybuchła wojna”. Czy jesteśmy pewni, że ten
człowiek ma nami kierować?” - zapytuje Crozza - „Ja czułbym
się bezpieczniejszy w nocy, na motorze bez świateł kierowanym
przez Steve Wondera. Chociaż Holland ma i swoje racje: bez
wątpienia wojsko islamskie uzbrojone jest po zęby. Nie mówi nam
tego wywiad, ale bilanse naszych firm. „Włochy eksportują do
krajów islamskich broń za 2,5 mld euro” (tytuł
z gazety). Wspierające ISIS Arabia
Saudyjska i Emiraty Arabskie kupują broń z Włoch, Stanów
Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii, Chin i Rosji: krajów
członkowskich Rady Bezpieczeństwa ONZ...
Sytuacja
jest niewątpliwie skomplikowana.” - kontynuuje Crozza - „Jedyna
osoba, której byłbym skłonny przyznać rację, to Ojciec święty
Franciszek. Zapałałem do niego sympatią już wówczas, gdy poszedł
do optyka (kilka dni po wyborze na Stolicę Piotrową Bergoglio udał
się fiatem do swego optyka w Rzymie i prosił o oprawkę po
rozsądnej cenie, bo nie chciał za dużo wydać, przyp.
tłumaczki). „Przeklęci ci wszyscy,
którzy działają na rzecz wojny i broni” - grzmi Franciszek. Jak
nigdy dotąd, głowa Kościoła Katolickiego jest punktem odniesienia
dla całego świata. Ojciec święty
w jednym zdaniu zakasował i terrorystów, i tych, którzy ich
zbroją.
A
propos, ile kosztuje wojna? Trudno to sobie wyobrazić. Jeden dzień
wojny w Afganistanie kosztuje 200 milionów euro. Za taką sumę
można by wybudować dziesięć szpitali. Jesteśmy w Afganistanie od
piętnastu lat, spróbujmy policzyć... poziom służby zdrowia w
Afganistanie mógłby być dzisiaj tak wysoki, że mediolańska
śmietanka towarzyska na operację wyrostka robaczkowego latałaby do
Kabulu...
Gino
Strada, założyciel Emergency
(to włoskie stowarzszenie niezależne i neutralne, niosące pomoc
ofiarom wojen, min. oraz biedy, przyp.
tłumaczki) od dawna twierdzi, że falę
przemocy można przerwać: wystaczy jej nie stosować.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz