Fajnie czasem
spojrzeć z góry na Wenecję... od października
tego roku możemy ją oglądać z nowego, wspaniałego puktu
widokowego!
Mówimy o tarasie
słynnego pałacu Fondaco dei Tedeschi,
który
znajduje się tuż
obok Rialto.
Schodząc z mostu w kierunku Placu
św. Marka, znajdziecie go po lewej stronie, na końcu krótkiej
uliczki. Kiedy za szklanymi drzwiami pałacu zobaczycie przystojniaka
w liberii, to się nie spłoszcie i nie wycofajcie: on właśnie po
to tam stoi, by otworzyć Wam drzwi i ukłonić się Wam w pas.
Muszę wyznać, że
kiedy przekraczam próg tego pałacu, mój duch antykonformistyczny,
moje antykonsumpcyjne podejście do życia, wszystkie moje żelazne
zasady z głośnym hukiem lądują na ziemi. Tu jest po prostu
pięknie. I luksus wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Na
środku dziedzińca miła kawiarnia, na piętrach 7 tysięcy metrów
kwadratowych mody, złota, biżuterii, ekskluzywnego obuwia,
najwyższej rangi rzemiosła, win, likierów, perfum... a na
ostatnim, trzecim piętrze wystawy współczesnych artystów.
Cała
ta nowoczesność zgrabnie powiązana jest historycznymi akcentami:
jak niegdyś, również i dzisiaj sufity budowli opierają się na
drewnianych belkach, na środku dziedzińca nadal stoi dawna studnia
a prawdziwa „chicca” to napisy na kolumnach pozostawione przez
kupców sprzed setek lat... bo Fontego
dei Tedeschi to średniowieczne
sukiennice. Zostały one wybudowane przez Republikę Wenecką jeszcze
w trzynastym wieku z jasnym przeznaczeniem: tu mieli swą siedzibę
kupcy przybywający z krajów niemieckojęzycznych (ale także w z
Bohemii i Węgier), tu magazynowali swe towary, tu byli zamykani w
godzinach nocnych. W owych czasach pałac był pięknie udekorowany
przez freschi Giorgione
i Tycjana, które niestety nie przetrwały do dziś. Fondaco
podupadł w czasach Napoleona (tak, jak cała Wenecja) a do niedawna
w budynku mieścił się urząd pocztowy. W roku 2008 pałac zakupiła
rodzina Benetton (ta od sweterków) za małe 58 milionów euro i
przeobraziła go w prawdziwe cacko, uwieńczone tarasem z widokiem na
miasto, Canal Grande i Bazylikę świętego
Marka, której kopuły wyglądają stąd jak kopuły meczetu...
Dziękuję Ewie, która pomogła mi odkryć to cudeńko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz