niedziela, 18 grudnia 2016

POST DLA MOJEJ KUZYNKI BASI: A MOżE DAMY SIę ZAHIBERNOWAć?

Niedzielny poranek. Na dworze szronowato i dropiście, jak powiedziałaby moja babcia Góralka. Doskonała pora na spacer! Po godzinnym marszu, rozluźniona i pogodzona ze światem wracam do domu. Przekraczam próg i zaczynam wciągać nosem nerwowe powietrze. Co to się dzieje? Aha, córka ma zawody. „Gdzie są moje czarne dresy termiczne?” - pyta. „W twoim pokoju” - odpowiadam. Odpowiedź najwyraźniej nieprawidłowa. Przecież ona cały pokój przeszukała, w szafie, za szafą, na stole, pod łóżkiem, pod zwałami ciuchów na krzesłach, a tam nic. „Kochanie, istnieją dwie możliwości. Albo podczas ostatnich zawodów portki spadły ci z tyłka i leżą gdzieś w lesie, albo są w twoim pokoju”. Spogląda na mnie z wyrzutem. Znowu zgubiłam jej spodnie. Wdziewa inne dresy, nogawka na trzy czwarte, gołe pół łydki, na dworze minus trzy. Wychodząc z domu, burczy coś pod nosem do wyrodnej matki i znika za furtką. Drzwi zostają otwarte. Kto wie, może ktoś z domowników chce się z rana przewietrzyć.

Ostatnio czytałam, że włoski Sąd Kasacyjny zezwolił rodzicom, by się zahibernowali i nie byli zmuszeni do mieszkania pod wspólnym dachem z dorastającymi dziećmi. Jutro składam podanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz