niedziela, 25 grudnia 2016

śWIęTA NA WATYKANIE


A może by wybrać się do Rzymu? Z Vasanello to rzut beretem, niespełna osiemdziesiąt kilometrów.
Pomału zaczynają się we mnie rodzić obawy. Żyjemy przecież w niespokojnych czasach... Dzielę się moimi myślami z Leonardem. „Istnieje większe prawdopodobieństwo, że się rozbijemy samochodem, niż że padniemy ofiarą terrorystów” - odpowiada. Kocham go również i za to: za zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość.

Na dobrą sprawę, grozi nam tylko jedno niebezpieczeństwo. Moglibyśmy pomyśleć, że my, po tej stronie Morza śródziemnego mamy całkowitą rację. A rason a porta i mussi – mawiają Wenecjanie, na polski przetłumaczyłabym: „Racja jeździ na oślim grzbiecie”.

I oto dla Was, z pierwszej ręki, zdjęcia szopki na Placu świętego Piotra:





A to moje gwiazdy:



Co zmieniło się tutaj w ostatnich czasach? Dookoła Watykanu, zwłaszcza przy Via della Conciliazione widać „przenośne domy” bezdomnych: kartony, koce, śpiwory. Pod wieczór lokatorzy schodzą się i zaczynają przygotowywać wspólną kolację, potem kładą się spać. Coś takiego do niedawna było nie do pomyślenia. Ich obecność nie była tolerowana. Podejrzewam, że zmiana podyktowana jest wolą Ojca świętego Franciszka. Skandal dla jednych, Ewangelia dla innych.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz