Niby w tych Włoszech
ciepło, ale jak przyjdzie zima, to
można porządnie zmarznąć... tym bardziej, że Włosi się nie
przegrzewają. Osobiście byłam świadkiem, jak na zebraniu blokowym
pewna pani starała się udowodnić, że ogrzewanie mieszkań szkodzi
zdrowiu mieszkańców. Ale to było w Rzymie. Na naszym aktualnym
prawie Przedalpiu w zimie trzaska w kominku i pije się vin
brule', czyli palone wino, doskonałe na rozgrzanie i na
podkręcenie humoru!
Do przygotowania będziemy potrzebować:
litr czerwonego mocnego
wina,
200 g cukru,
8 goździków,
pół gałki
muszkatołowej, startej na tarce
2 laski cynamonu,
cytrynę i pomarańcza
ekologicznego.
Potrzebna Wam będzie
skórka z cytryny i pomarańcza. Obierzcie owoce cienko, tak, by
oddzielić kolorowe warstwy skórki od warstwy białej, która jest
gorzka.
Do garnka z szerokim dnem
wsypcie cukier, skórki od cytrusów, przyprawy i na końcu wino.
Postawcie na małym płomieniu, po zawrzeniu gotujcie jeszcze przez
pięć minut, dopóki cukier zupełnie się nie rozpuści. Wtedy
podpalcie wino, zbliżając zapałkę do powierzchni. Zaczekajcie, aż
ogień wygaśnie. Przepisy mówią, by wino przefiltrować, w
praktyce stosuje się inaczej: wino nabiera się chochelką i wlewa
do szklanek, by nie wystygło.
Jak chcecie obejrzeć
video o tym, ja się przygotowuje vin brule', to zajrzyjcie na link:
http://ricette.giallozafferano.it/Vin-brule-Mulled-wine.html
(nie patrzcie na godziny na zegarze, nie potrzeba
tyle czasu, ile pokazuje!).
życzę Wam wielu miłych zimowych wieczorów w towarzystwie, które kochacie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz