NERWY DO KONSERWY I... ROBIMY POMIDORY!!!
W Polsce kisiliśmy
ogórki i kapustę. Pamiętam, że potrzebny był do tego gliniany
garnek i kamień.
We Włoszech kiszona
kapusta uważana jest nie tyle za produkt żywnościowy, ile za
niepachnący atrybut Niemców.
A główna zaprawa na zimę
to pomidory.
Akcja: pomidory
odbywa się w połowie sierpnia, w okolicach jednego z największych
włoskich świąt: Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czyli
Ferragosto
(15 sierpnia). Wtedy to pomidory są wystarczająco dojrzałe, by
rozpocząć pracę nad konserwami. Wiele jest przepisów: robi się
przecier, lub kroi się pomidory na kawałki, pakuje do butelek i
pasteryzuje... ostatnio co raz częściej po prostu się je zamraża.
Dzień, w którym „robimy
pomidory”, to rodzinne wydarzenie. Mój mąż wstaje o czwartej –
piątej i tak długo rozbija się po domu, póki nie zwlekę się z
łóżka. To, że wstaję, to wcale nie znaczy, że się budzę.
Ostatnio zaspana pytałam: no to ile przecieru, ile kawałków?
Pięćdziesiąt kilogramów jednego, pięćdziesiąt drugiego –
odpowiedział. „A może... zrobimy odwrotnie?”. Popatrzył na
mnie dziwnie ale wcale nie oponował.
Najróżniejsze
myśli mogą przyjść człowiekowi do głowy o szóstej rano, w
dniu, gdy robimy pomidory.
A więc bierzemy się do
roboty. Oto nasze małe co nieco, czyli 100 kg pomidorów:
Zabieramy się do operacji!
Spodnie i koszula ojca przydadzą się jak znalazł!
Warsztat pracy:
50 kilo pomidorów przepuszczamy przez maszynkę ( w tym roku nawaliła nam maszynka elektryczna... święta cierpliwości!!!)
A dalsze pięćdziesiąt kroimy na kawałki, wkładamy do butelek i ubijamy drewnianym kołkiem:
Ostatnio na facebooku pojawiło się takie oto zdjęcie z podpisem: kto choć raz w życiu gotował pomidory w kotle na ognisku, niech udostępni! Były setki udostępnień.
Słoiki gotowe, do piwnicy!
No i spokój. Do grudnia, kiedy dojrzeją kiwi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz