Czy wiecie, gdzie leży baśniowa Narnia? No przecież, że we Włoszech!
Włochy środkowe, Region Umbria
Narnia leży dokładnie w Etrurii (czyli tam, gdzie żyli starożytni Etruskowie), Region Umbria, niespełna 100 km na północ od Rzymu.
Autor
„Kronik narnijskich” C. S Lewis
znał miasto z dawnych map oraz z opowiadań swojego sekretarza.
Swoją baśniową krainę nazwał: Narnia, czyli użył dawnej nazwy
miasta, która z biegiem czasu przeistoczyła się w: Narni. Nie ma
jednak najmniejszych wątpliwości, co do identyfikacji. Wraz z
rosnącą popularnością publikacji Lewisa, miasto zaczęło się
odwoływać do dawnej nazwy (również po to, by przyciągnąć
pożądanych turystów). Nic z tego. Potomkowie pisarza obłożyli
nazwę copyrightem i dziś już nikt nie ma odwagi jej użyć, by
promować restaurację, hotel, czy choćby miejscowy zamek obronny.
Do
twierdzy w Narni wchodzi się wysoko pod górę. No, może nie aż
tak wysoko, różnica poziomów wynosi jakieś trzysta metrów.
Krajobraz jest malowniczy: piękne pagórki pokryte bogatą
roślinnością. Dmie wiatr. Podczas marszu siłą rzeczy myślę o
tej królewnie, która się żaliła, że mieszka na wygwizdowie...
ale w naszym zamku nie mieszkała królewna, tylko papieski
gubernator. Znajdujemy się na terenach dawnego Państwa Kościelnego,
czyli na włościach papieży. Zazwyczaj sami oni sprawowali tu
władzę, oddając ziemię lennikom, by pilnowali porządku,
wykorzystywali chłopów i płacili podatki. Sprawa skomplikowała
się w czasie niewoli awiniońskiej (XIV wiek), kiedy to papieże
zmuszeni byli pozostać przez długi
czas poza Watykanem. Jak tu utrzymać kontrolę nad ziemiami?
Ustanowili więc swych gubernatorów (zazwyczaj byli nimi wysokiej
rangi duchowni), którzy przemierzali Państwo Kościelne i
inkasowali podatki. Każdy gubernator sprawiał swą funkcję nie
dłużej niż dwa lata, by nie zdążono go przekupić. Nie
zapominajmy, że jesteśmy w Italii...
Zamek
gubernatorski w Narni wznosi się na miejscu wcześniejszego
klasztoru Klarysek, jest okazały i świetnie się zachował. W ciągu
lat pełnił funkcje obronne, był więzieniem, a także posiadłością
ruskich magnatów. Dziś należy do miasta Narni, które oddało go w
gestię grupce młodych mieszkańców. Ich pasja do historii zrodziła
się dzięki dorocznemu świętu zwanemu „Wyścig Pierścienia”.
Korzeniami sięga ono średniowiecza,
kiedy to rokrocznie ludność Narni żydowskiego pochodzenia
fundowała srebrny pierścień, o średnicy niewielu centymetrów.
Podczas turnieju, galopujący na koniach młodzieńcy próbowali go
nabić na trzymetrowej długości kopię. „Wyścig Pierścienia”
odbywa się 3 maja każdego roku; w organizację imprezy zaangażowane
jest całe miasto, od dzieci po staruszków. Do zawodów stają trzy
miejskie dzielnice.
to moj Lancelot...
- By
wziąć w gestię zamek, musieliśmy założyć firmę – opowiada
kustoszka – Ja, jako architekt, pracowałam za darmo w biurze
architektów, podobnie mój narzeczony. Stwierdziliśmy, że skoro
już musimy pracować za darmo, to lepiej zrobić coś, w co czujemy
się zaangażowani i co przyniesie nam satysfakcję.
Nasza
kustoszka kontynuuje naukę na studiach podyplomowych w zakresie
ulepszania antysejsmicznego obiektów historycznych. Wokół zamku
zgromadziła się grupka ludzi, niekoniecznie naukowców, którzy
oddają się badaniom historycznym. Wyposażyli oni zamek w
kunsztowne rekonstrukcje średniowiecznych przedmiotów codziennego
użytku, broni, ubiorów i narzędzi tortur. Zakupiono je
bezpośrednio od rzemieślników na słynnych targach „Armi e
bagagli” w mieście Piacenza. Nasi młodzi zapaleńcy przygotowują
ponadto wciąż nowe wystawy. Aktualny temat to: „Jak uprawiano
seks w średniowieczu?”. Temat niebanalny i potraktowany
niebanalnie: wystawa składa się z reprodukcji rycin oraz tekstów
pochodzących ze średniowiecznych kodeksów.
Ale
wystawa, że fiu, fiu...Warsztaty tematyczne nie są przewidziane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz