sobota, 6 sierpnia 2016


Czy wiecie, gdzie leży baśniowa Narnia? No przecież, że we Włoszech! 

Włochy środkowe, Region Umbria 



Narnia leży dokładnie w Etrurii (czyli tam, gdzie żyli starożytni Etruskowie), Region Umbria, niespełna 100 km na północ od Rzymu.
Autor „Kronik narnijskich” C. S Lewis znał miasto z dawnych map oraz z opowiadań swojego sekretarza. Swoją baśniową krainę nazwał: Narnia, czyli użył dawnej nazwy miasta, która z biegiem czasu przeistoczyła się w: Narni. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, co do identyfikacji. Wraz z rosnącą popularnością publikacji Lewisa, miasto zaczęło się odwoływać do dawnej nazwy (również po to, by przyciągnąć pożądanych turystów). Nic z tego. Potomkowie pisarza obłożyli nazwę copyrightem i dziś już nikt nie ma odwagi jej użyć, by promować restaurację, hotel, czy choćby miejscowy zamek obronny.



Do twierdzy w Narni wchodzi się wysoko pod górę. No, może nie aż tak wysoko, różnica poziomów wynosi jakieś trzysta metrów. Krajobraz jest malowniczy: piękne pagórki pokryte bogatą roślinnością. Dmie wiatr. Podczas marszu siłą rzeczy myślę o tej królewnie, która się żaliła, że mieszka na wygwizdowie... ale w naszym zamku nie mieszkała królewna, tylko papieski gubernator. Znajdujemy się na terenach dawnego Państwa Kościelnego, czyli na włościach papieży. Zazwyczaj sami oni sprawowali tu władzę, oddając ziemię lennikom, by pilnowali porządku, wykorzystywali chłopów i płacili podatki. Sprawa skomplikowała się w czasie niewoli awiniońskiej (XIV wiek), kiedy to papieże zmuszeni byli pozostać przez długi czas poza Watykanem. Jak tu utrzymać kontrolę nad ziemiami? Ustanowili więc swych gubernatorów (zazwyczaj byli nimi wysokiej rangi duchowni), którzy przemierzali Państwo Kościelne i inkasowali podatki. Każdy gubernator sprawiał swą funkcję nie dłużej niż dwa lata, by nie zdążono go przekupić. Nie zapominajmy, że jesteśmy w Italii...

Zamek gubernatorski w Narni wznosi się na miejscu wcześniejszego klasztoru Klarysek, jest okazały i świetnie się zachował. W ciągu lat pełnił funkcje obronne, był więzieniem, a także posiadłością ruskich magnatów. Dziś należy do miasta Narni, które oddało go w gestię grupce młodych mieszkańców. Ich pasja do historii zrodziła się dzięki dorocznemu świętu zwanemu „Wyścig Pierścienia”. Korzeniami sięga ono średniowiecza, kiedy to rokrocznie ludność Narni żydowskiego pochodzenia fundowała srebrny pierścień, o średnicy niewielu centymetrów. Podczas turnieju, galopujący na koniach młodzieńcy próbowali go nabić na trzymetrowej długości kopię. „Wyścig Pierścienia” odbywa się 3 maja każdego roku; w organizację imprezy zaangażowane jest całe miasto, od dzieci po staruszków. Do zawodów stają trzy miejskie dzielnice.





to moj Lancelot...


- By wziąć w gestię zamek, musieliśmy założyć firmę – opowiada kustoszka – Ja, jako architekt, pracowałam za darmo w biurze architektów, podobnie mój narzeczony. Stwierdziliśmy, że skoro już musimy pracować za darmo, to lepiej zrobić coś, w co czujemy się zaangażowani i co przyniesie nam satysfakcję.

Nasza kustoszka kontynuuje naukę na studiach podyplomowych w zakresie ulepszania antysejsmicznego obiektów historycznych. Wokół zamku zgromadziła się grupka ludzi, niekoniecznie naukowców, którzy oddają się badaniom historycznym. Wyposażyli oni zamek w kunsztowne rekonstrukcje średniowiecznych przedmiotów codziennego użytku, broni, ubiorów i narzędzi tortur. Zakupiono je bezpośrednio od rzemieślników na słynnych targach „Armi e bagagli” w mieście Piacenza. Nasi młodzi zapaleńcy przygotowują ponadto wciąż nowe wystawy. Aktualny temat to: „Jak uprawiano seks w średniowieczu?”. Temat niebanalny i potraktowany niebanalnie: wystawa składa się z reprodukcji rycin oraz tekstów pochodzących ze średniowiecznych kodeksów.


Ale wystawa, że fiu, fiu...Warsztaty tematyczne nie są przewidziane. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz