piątek, 20 stycznia 2017

Ocaleni



W godzinach rannych i południowych z ruin hotelu „Rigopiano” wydobyto żywych ludzi, którzy spędzili czterdzieści dwie godziny pod gruzami i śniegiem. Nie jest jasne, ilu ich jest: mówi się o sześciu – ośmiu osobach.
Ratowników naprowadził na właściwy ślad nikły słupek dymu unoszący się nad riunami. Ludzie, którzy ocaleli, znajdowali się w kuchni restauracji, gdzie sufit wytrzymał nacisk śniegu (nie wiadomo, jak się tam dostali, przebywanie w restauracyjnej kuchni jest surowo zabronione). W pomieszczeniu wytworzyła się komora powietrzna, która umożliwiła przeżycie. Paradoksalnie życie tych osób ocalił również śnieg: jak iglo, ochronił od zimna, wiatru i wilgoci. Ludzie uwolnieni spod gruzów są w dobrym stanie zdrowia.
Pojawiła się nadzieja na znalezienie kolejnych osób: wszyscy byli gotowi do wyjazdu i czekali w hotelowym hallu na śnieżny pług, który miał otworzyć im drogę powrotną i który nigdy nie dotarł na miejsce.
To, co wydarzyło się u stóp Gran Sasso, to podwójna katastrofa na którą złożyły się trzęsienie ziemi i nadzwyczajne opady śniegu. Dochodzi się, jaki był procent winy ludzkiej. O ile trzęsienie ziemi jest na dzień dzisiejszy zjawiskiem nieprzewidywalnym, o tyle opady śniegu można przewidzieć. Pomimo fatalnych prognoz pogody i dużego zagrożenia lawinami, na tereny sejsmiczne nie sprowadzono na czas pługów śnieżnych i turbin (tylko one umożliwiły otwarcie drogi do zasypanego już hotelu). Personel kurortu już w środę rano apelował o odśnieżenie drogi, co umożliwiłoby gościom wyjazd do domu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz