O co chodzi w referendum,
o którym we Włoszech trąbi się bez przerwy od ubiegłej wiosny?
Maurizio Crozza imituje premiera Renzi |
4 grudnia tego roku naród
stanie przed dylematem: „Czy zatwierdzacie normę prawną
konstytucyjną dotyczącą 'wytycznych w kierunku zniesienia
dwuizbowości równorzędnej, ograniczenia ilości parlamentarzystów,
ograniczenia kosztów działania instytucji, likwidacji Cnel-u,
rewizji tytułu V części drugiej Konstytucji', uchwaloną przez
Parlament i opublikowaną w Dzienniku Ustaw 88 z dnia 15 kwietnia
2016?”
Rany ściewy,
powiedziałaby moja babcia. O czym tu mowa? Uważam się za osobę
douczoną, społecznie i politycznie aktywną i byłam w stanie
rozszyfrować „dwuizbowość równorzędną”, ale jak dobrnęłam
do Cnel-u, to wysiadłam... co to takiego? Co w tym takiego ważnego,
by stawiać to pod referendum? I po co pytania retoryczne, jak na
przykład: „Czy chcesz, by ograniczono koszta działalności
instytucji?”. I dlaczego od sześciu miesięcy premier powtarza
nam, że jeśli wygra front „nie”, to naród włoski przepadnie
jak Andzia w pokrzywach? Jest w tym coś nie do końca jasnego...
jakby ktoś chciał wykorzystać głos ludu do nie wiadomo jakch
celów... a może wiadomo...
Maurizio Crozza,
parodiując w swoim programie satyrycznym sondaże agencji „Ipsos”,
eksponuje planszę z pytaniem: „Czy interesuje się Pan/Pani
polityką?” i następującymi odpowiedziami:
- nie - 25%
- no wie pan, zupełnie się
nią nie interesuję! - 51%
- jak jeszcze raz pan
zadzwoni, to podam pana na policję - 22%
- no dobra, uprzedzałem,
dzwonię po policję – 2%.
I choć polityką zupełnie
się nie interesujemy, to jednak masowo pójdziemy głosować, bo to
już mamy we krwi. Poza tym bojkot nie miałby najmniejszego sensu:
chodzi o referendum potwierdzające i nie straci ważności, jeśli
nie osiągnie się quorum. Prawdziwy problem polega na tym, czy
opowiedzieć się za „tak”, czy na „nie”. Jeżeli chodzi o
mnie, to szybko się uporałam z tym dylematem. Stało się tak
jeszcze tej wiosny, kiedy sam premier ogłosił, że w gruncie rzeczy
„tak” to głos na niego, „nie” to głos przeciwko niemu i tym
samym zwolnił mnie z obowiązku zgłębiania, czym jest Cnel.
Zadziwiające jest to, jak
podzielone są opinie w politycznym światku. Mam wrażenie, że
będzie głosować potwierdzająco tylko część Partii
Demokratycznej, czyli partii premiera. Cały odłam tej samej partii
twierdzi, że postawi na „nie”. Nie może się pogodzić z tym,
że w opracowywaniu reformy Renzi i jego ludzie „poszli jak burza”,
bez jakiejkolwiek dyskusji parlamentarnej, narzekając na
„dinozaurów”, których „należy odstawić na złom” oraz
zdrajców, którym dobro kraju nie leży na sercu. Chcą postawić na
„nie” właściwie wszystkie partie, od skrajnej prawicy, do
skrajnej lewicy. „Casa Pound” (ugrupowanie
faszystowskie) będzie głosować tak samo, jak Związek Kombatantów - tego jeszcze w historii Włoch nie było.
Szkoda. Była wielka
szansa, by ocknąć się, przełamać bezruch i wyrwać się do
przodu. Gdyby tylko panujący rząd był trochę mniej arogancki
wobec partii i społeczeństwa...
Tymczasem trwa walka
polityczna, w której dozwolony jest każdy legalny chwyt. Od kilku
dni zaśmiewamy się z przedsiębiorczości burmistrza małego
miasteczka na wyspie Elba, zwolennika opcji „nie”. Premier Renzi
wystosował list do Włochów mieszkających za granicą i zaprosił
ich do głosowania. Miał zamiar podać w nim adres swojej strony
internetowej, na której tłumaczy, dlaczego należy głosować
„tak”. Niestety, ktoś z urzędników błędnie wpisał adres
strony: www.bastausi.it zamiast
www.bastaunsi.it. Nie tracąc
czasu, burmistrz Barbetti otworzył stronę o nazwie cytowanej w
liście i wyjaśnił ziomkom mieszkającym za granicą, że najlepszą
opcją do głosowania jest „nie”. Historia Włoch pełna jest
dramatów, z których żaden nie jest poważny.
Moja córka, która po raz
pierwszy będzie głosować właśnie w grudniowym referendum, pisała
w szkolnym wypracowaniu: „Młodzież jest zdezorientowana. Nie
znamy prawa na tyle, by móc krytycznie ocenić proponowane zmiany.
Nikt nam nie wyjaśnia, o co chodzi. A w domu... w domu mama głosuje
na „nie”, tata na „tak”, a żadne z dwojga nie potrafi
racjonalnie wyjaśnić dlaczego. Odnoszę wrażenie, że w grudniu naród
włoski zagłosuje wyłącznie na bazie emocji. W tej sytuacji, jednym
wiarygodnym źródłem informacji jest... Maurizio Crozza”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz