środa, 2 listopada 2016

MOJA NAJPIęKNIEJSZA HISTORIA (1)

Jak pewnie zauważyliście, nasz blog bierze udział w konkursie organizowanym przez Muzeum Emigracji w Gdyni na najciekawszy blog pisany przez emigrantkę.

Oj, oj, musimy się dobrze zaprezentować! Chyba założę koszulkę intimissimi!
Albo nie, lepiej zacznę pisać moją najpiękniejszą historię. To historia bardzo długa, od czego by tu zacząć? Najlepiej od początku, czyli od rana.

Odprowadzam dzieci do szkoły, wracam do domu, zamykam drzwi między mną a chaosem. Ona czeka w kuchni, czycha i zasadza się na mnie jak co dnia. Moja cisza to nie brak dźwięków, to żywa i namacalna obecność. Impertynencka na dodatek! Wraz z powietrzem pcha mi się do środka, zaczyna wibrować i łaskocze gdzieś koło żołądka.
Czuję, że oddycham. Nie muszę być obecna i przytomna, zwarta i gotowa a przede wszystkim nie muszę nikomu odpowiadać.
Gdy otacza mnie moja cisza, zaczynam widzieć jasno. Szybko odróżniam to, co ważne i pilne, to co ważne ale nie pilne, co można sobie podarować, co zachować w najgłębszych zakamarkach pamięci. A potem już tylko cieszę się jej obecnością.


Po trzech godzinach ciszy godzę się ze światem. Mogę otworzyć drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz