sobota, 22 października 2016

DZIADEK KWIATEK


W sobotę rano park jest przemoknięty, na ziemi liście przesiąknięte wodą. Widok nie jest miły. Trzeba szybko posprzątać, bo jeszcze ktoś się poślizgnie i upadnie. Uzbrajamy się w grabie i bierzemy się do dzieła. Jak spod ziemi wynurza się Dziadek Kwiatek; zmierzwione siwe włosy, wózek, grabie i uśmiech na ustach. Pracuje razem z nami. Ci z nas, którzy nie mieszkają w Mirze, pytają: „Kto to jest? Czemu to robi?”. To ten, który sadzi kwiaty na brzegu naszej rzeki, Brenty. Dlaczego? Pewnie dlatego, że kocha piękno.


Później rozmawiam o Dziadku Kwiatku ze Stefanem. „Widziałaś? Zajmuje się tym parkiem, jakby to był ogródek jego domu. On wie, co to znaczy wspólne dobro”.

Przez trzy dni mówiliśmy o tym, czym jest wspólne dobro i staraliśmy przejść od teorii do praktyki. Ale to, co pokazał nam Dziadek Kwiatek jest nie do przebicia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz